De’Longhi Eletta Explore ECAM 450.86.T – uwielbiam te długie nazwy ekspresów automatycznych, ale nie o nazwy tutaj chodzi. Najistotniejsze, czy ten ekspres ciśnieniowy do kawy rzeczywiście parzy smaczne napoje. Dodatkowo, czy zaoferuje Ci przydatne funkcje, solidne wykonanie oraz komfortowe sterowanie. Te i inne ważne cechy pokaże Ci mój obszerny test. W efekcie prędko się przekonasz, czy warto kupić De’Longhi Eletta Explore ECAM 450.86.T.
Cena De’Longhi Eletta Explore ECAM 450.86.T
Nie ma co ukrywać, De’Longhi Eletta Explore ECAM 450.86.T to raczej droższy niż tańszy ekspres automatyczny. Sprawdzisz jego aktualną cenę, klikając tutaj.
Od razu widać, że producent kieruje go do wymagających osób. W dodatku mówimy o ekspresie z Cold Brew, który przygotuje Ci też zimne napoje różnego typu. Taki sprzęt musi walczyć o to, aby ranking ekspresów do kawy uwzględniał go i to jak najwyżej.
Prześledźmy wspólnie, czy są ku temu podstawy!
Budowa i wyposażenie
Już na samym starcie Eletta mnie czymś zaskoczyła. Chodzi o to, co znajdziesz w zestawie z tym ciśnieniowym ekspresem automatycznym.
Przyznaj bowiem, że takie wyposażenie robi wrażenie:
Co ważne, zawiera sporo niestandardowych akcesoriów, które za kilka chwil dokładniej Ci pokażę.
Od razu widać, że to ekspres do kawy ze zintegrowaną karafką na mleko. A w zasadzie z dwoma karafkami. Jedna służy do gorących kaw mlecznych, druga (bardziej matowa i z białą pokrywką) do zimnych. To w końcu ekspres z Cold Brew, czym mocno się wyróżnia. Obie karafki zawierają pokrętła do regulacji gęstości mlecznej pianki.
W efekcie nie szukasz miejsca na blacie na np. karton z mlekiem. Wlewasz je do karafki i po problemie. Ta część służy także do przechowywania mleka w lodówce.
Szkoda jednak, że pokrywka luźno spoczywa na reszcie. Można się czasem zapomnieć i chwycić właśnie za nią. W takim wypadku po prostu ją zdejmiesz.
Karafkę łatwo wepniesz do niewielkiego łącznika akcesoriów z zasuwką. Znajduje się na froncie, po lewej. Nie rzuca się za bardzo w oczy i dobrze.
Jeszcze osobno producent ujął dyszę gorącej wody. Przyda Ci się, gdy zapragniesz napić się herbaty bądź ziół. Ją również zamontujesz przez łącznik.
Nie mogę niestety powiedzieć, że to kompaktowy sprzęt. Wręcz przeciwnie, jest masywny. Waży 11,3 kg, ma 26 cm szerokości, 38,5 cm wysokości i 45 cm głębokości.
Kawał automatu do kawy, ale przez zintegrowany pojemnik na mleko umieścisz go w jakiejś kuchennej wnęce.
Ułatwi Ci to zresztą zbiornik na wodę. Konkretniej fakt, że wysuniesz i wsuniesz go od przodu. Wygląda na dobrze wykonany i mieści 1,8 l cieczy.
Konieczność demontażu tej części siłą rzeczy zmniejsza ryzyko przypadkowego zalania ekspresu. To podobno najczęstsza przyczyna awarii automatów do kawy.
W zestawie znajdziesz od razu filtr. Producent oznajmia w instrukcji, że używając go, odkamienianie przeprowadzisz po 2 miesiącach. Montaż tego elementu z pewnością nie sprawi Ci problemu. Zbiornik na wodę zawiera na niego specjalne miejsce.
Swoją drogą odkamieniacz również trafił na wyposażenie. Nabywając Elettę, nie martwisz się dokupywaniem czegoś na start. Masz pod ręką pełen zestaw potrzebnych akcesoriów.
I dużo więcej. Zadziwiła mnie chociażby szczoteczka do czyszczenia. Prosta, ale rzadko spotykana w zestawach z ekspresami. Do czego Ci posłuży? Do usuwania resztek kawy z wnętrza automatu. Dokładniej z miejsc nad tacką na skropliny oraz pojemnikiem na fusy.
Wspominałem Ci już o możliwości robienia kaw na zimno. Ale do tego potrzebujesz kostek lodu. Łatwiej je stworzysz, korzystając z foremki na lód od De’Longhi. Mieści 20 kostek.
Z prostszych dodatków nie brakuje paska do testu twardości wody oraz miarki do kawy mielonej.
Jej wlot znajduje się tuż przed pojemnikiem na ziarna.
A ten na całe ziarna mieści 300 g i zawiera pokrętło z regulacją grubości mielenia. Oprócz 7 głównych stopni są także półstopnie, więc łącznie masz aż 13 poziomów do wyboru.
Zawsze to dodatkowa opcja, aby wykrzesać więcej aromatu z kawy. Albo po prostu dostosować ją do własnego gustu.
Od razu pod pojemnikiem widać elementy wbudowanego młynka. Mowa o stalowym młynku, co w mojej ocenie stanowi lepsze, bo trwalsze rozwiązanie od ceramicznych.
Co jeszcze? Kubek termiczny. Tak, dobrze słyszysz. Test De’Longhi Eletta Explore ECAM 450.86.T pokazuje, że ten sprzęt przygotuje Ci więcej kawy właśnie do kubka o pojemności 473 ml.
I wcale nie wygląda na źle wykonany. Jak na moje oko pokonuje wiele osobno sprzedawanych kubków utrzymujących temperaturę napoju.
Podstawkę dostosowano do jego wysokości za sprawą klapki, którą musisz w takim wypadku odchylić. Sprytne posunięcie. Przyznam, że nie spodziewałem się takiego dodatku. Skutecznie poszerza i tak imponujące zastosowanie.
Regulowane dysze wylewki kawy pozwolą Ci natomiast umieścić szklanki i kubki do 14 cm wysokości przy zamkniętej klapce podstawki i do aż 16 cm przy otwartej (czyli w opcji To-Go). Bardzo dobry wynik, który trudno przebić.
Patrząc na tackę na skropliny oraz zawarty w niej pojemnik na fusy, nie wyglądają na za mało pojemne. Cały zestaw odpływowy, że tak go sobie nazwę, dokładnie zdemontujesz na całkiem sporo części. To także nieco mnie zaskoczyło. Znam ekspresy z takimi tackami, z których nawet nie da się wyjąć pojemnika na fusy.
Producent postawił na stalową podstawkę pod filiżanki. Dobrze to brzmi, dobrze wygląda na początku użytkowania, lecz w praktyce pewnie z czasem złapie jakieś rysy.
Tak samo jak połyskliwe tworzywa sztuczne. Z nimi jest dużo gorzej. Wystarczy przetarcie ręcznikiem papierowym, a w zasadzie czymkolwiek innym, a ujrzysz sporo mikrorysek.
To może irytować, zwłaszcza że widać także drobiny kurzu oraz odciski palców. Na szczęście połyskliwego plastiku nie ma tu dużo. Otacza głównie panel sterowania z wyświetlaczem oraz górną podstawkę pod filiżanki czekające na użycie.
Istotne, że front to bardziej matowe tworzywo o tytanowej kolorystyce. Wygląda na wytrzymałe.
Jak na moje oko mówimy o eleganckim, dobrze spasowanym i wykonanym, choć dużym ekspresie do kawy.
Zwróć jeszcze uwagę, że producent pochylił panel z ekranem. Ten zabieg ułatwi Ci korzystanie z ekspresu i widoczność różnych komunikatów.
I to najlepszy moment, aby przyjrzeć się sterowaniu oraz głównym funkcjom.
Sterowanie
Wstępna konfiguracja obejmuje głównie wybór języka oraz stworzenie profilu użytkownika lub kilku takich profili (maksymalnie dla 4 domowników bądź gości).
Po jej zakończeniu pierwsze, co polecam Ci zrobić, to przejrzenie opcji zawartych w ustawieniach. Producent nie bawił się tu z jakimś podziałem. Umieścił wszystko na jednym sliderze, a 3,5-calowy ekran obsłużysz dotykowo.
Z ważniejszych rzeczy na start dostosuj twardość wody na podstawie wyniku z testera i wybierz temperaturę kaw.
Jak to bywa z wieloma innymi automatami, domyślnie jest średnia. Zmieniłem ją na wysoką. Warto także jak najszybciej zamontować filtr. Samouczek na ekranie pomoże Ci w tym.
Przy okazji sprawdziłem responsywność dotykowego wyświetlacza. Jest świetna, niemal tak dobra jak w smartfonie. Rzadko zdarzały mi się jakieś martwe kliknięcia. Interfejs graficzny także przypadł mi do gustu. Mimo wielu opcji i ustawień nie przytłaczają one, a stają się łatwe w odbiorze.
Do głównego widoku producent też podszedł bezpardonowo. Umieścił na nim całe menu z przepisami. A znajdziesz ich multum. Espresso, cappuccino, latte macchiato, doppio, americano, flat white, rzadziej spotykane cortado, masa kaw parzonych na zimno i jeszcze więcej.
Nieźle tu poeksperymentujesz. Całkowita liczba napojów możliwych do przygotowania przekracza 50 pozycji. Z drugiej strony, zabrakło mi ristretto.
Oczywiście sama długość kawowego menu to nie wszystko. Istotne, aby sprzęt rzeczywiście dobrze przygotowywał poszczególne przepisy, co sprawdzę w dalszej części testu De’Longhi Eletta Explore ECAM 450.86.T.
Ucieszył mnie fakt, że znalazły się tu pewne skróty do ulubionych kaw. Każdą z pozycji możesz oznaczyć serduszkiem, co przeniesie dany napój pod sensor favourites. Rzecz jasna z dowolnie ustawioną mocą i poziomem pojemności.
Zauważysz przy tym sensory skrótów do kaw gorących, zimnych oraz tych pod wlanie do kubka termicznego. Rozsądny podział. W mojej opinii producent znalazł złoty środek między obszernym menu a szybkim nawigowaniem po nim. Przypisując kawę do sekcji ulubionych, potrzebujesz tylko 2 kliknięć, aby ją zaparzyć.
A klikając plus pod ikoną danej kawy, wyregulujesz jej parametry. Zależnie od przepisu intensywność oraz pojemność. Niestety ten drugi parametr nie jest określony w mililitrach. Przynajmniej w ekspresie, bo inaczej ma się sprawa w aplikacji, którą niedługo dla Ciebie ocenię.
Jest też ciekawa opcja o nazwie „My”. Dotyczy gorących kaw. Co Ci da? Zapiszesz dowolną pojemność, np. aby espresso wypełniło małą filiżankę, której używasz. Po zapisaniu ustalonej pojemności możesz ją zaznaczyć w danym przepisie. Spore ułatwienie, gdy pragniesz mieć tyle kawy, ile lubisz, nie zdając się wyłącznie na domyślne wartości.
Kilka słów o aplikacji mobilnej
Oceniając sterowanie, nie mogłem ominąć działania aplikacji De’Longhi Coffee Link. Wymaga zarejestrowania się i korzysta z Wi-Fi oraz Bluetooth. Parowanie ekspresu przebiegło u mnie tak sobie.
Apka nie mogła kilka razy znaleźć sprzętu, mimo że włączyłem i kliknąłem, co trzeba.
Na szczęście w końcu się udało. Pierwsze, co zobaczysz, to cała lista kaw z prostym podziałem.
Możesz im zdalnie wyregulować różne parametry, w tym ilość kawy w mililitrach i, co mocno zadziwia, ilość mleka w sekundach spieniania. Dużo pewnie i tak Ci to nie powie, zwłaszcza na początku przygody z Elettą. Niemniej zawsze jakaś opcja na precyzyjniejsze ułożenie proporcji kawy.
Bez trudu przypiszesz jakiś napój do ulubionych, jak i zdalnie uruchomisz jego parzenie. Jeżeli lubisz zabawę w baristę, skorzystasz z obszernej bazy ponad 100 przepisów na kawy z różnymi dodatkami. Każda taka pozycja zawiera wymagane składniki i objaśnia sposób wykonania w prostych krokach.
Jest też swego rodzaju rubryka z newsami oraz poradnikami. Nie zabrakło komunikacji z urządzeniem, aby zmienić mu np. temperaturę kawy bądź czas automatycznego wyłączania.
I tu niestety pojawia się pewien problem. Klikając na dole widoku ikonkę z napisem urządzenie, apka często długo się ładuje. Tak samo podczas przechodzenia do listy ustawień.
Dodam, że korzystam z szybkiego internetu. Byłem także blisko ekspresu. Obstawiam zatem, że wina leży po stronie aplikacji (choć nie mam 100-procentowej pewności co do tego). Druga sprawa, że takie oprogramowanie zawsze może być lepsze w przyszłości. Od czego są przecież aktualizacje?
Wracając do dobrych stron, zaciekawiła mnie technologia Bean Adapt, dostępna właśnie z poziomu apki. Ustalisz w niej specyfikę używanej kawy, a następnie napijesz się próbnego espresso soul. Po co? Aby stwierdzić, czy Ci smakuje, czy może jest za słabe lub za mocne i gorzkie.
Jeżeli coś Ci nie podpasuje, ekspres na bazie informacji o stosowanych ziarnach kawy zaproponuje optymalne ustawienia. Dotyczy to również grubości mielenia.
I tak możesz uczynić dla wielu różnych marek kaw, których używasz. Fajna sprawa. Rzecz jasna nikt Ci nie broni samodzielnego eksperymentowania. Osobiście zachęcam Cię do tego. Jeżeli jednak oczekujesz jakiejś pomocy, tutaj ją uzyskasz.
Ekspres szybko podrzuci Ci jego zdaniem najlepsze ustawienia. Znajdziesz je bezpośrednio na urządzeniu, klikając ikonkę ziarenka w górnej części ekranu.
Skoro omówiliśmy już budowę, sterowanie i aplikację, przyszedł czas na kluczową część testu De’Longhi Eletta Explore ECAM 450.86.T. Poznaj moją ocenę smaku parzonych kaw.
Test parzenia i ocena smaku kaw
Na wstępie tej części recenzji De’Longhi Eletta Explore ECAM 450.86.T kilka istotnych informacji. Do testów użyłem głównie kawy ziarnistej Lavazza Crema e Aroma. Wiem, że znajdą się opinie o przewagach świeżo palonych kaw z palarni.
Zdecydowana większość osób sięga jednak po tańsze kawy z marketów. One także potrafią dobrze smakować, zależnie od gustu. Potwierdza to ranking kaw ziarnistych. Do tego Lavazza towarzyszyła mi w wielu innych testach, stąd łatwiej będzie mi miarodajnie ocenić Elettę.
W testach rotowałem intensywnością kaw, ale sprawdzałem głównie 3 i 4 poziom mocy (przypomnę, że skala kończy się na 5). Dobry ekspres powinien na nich wyciągać porządną głębię smaku wsypanych ziaren.
Kaw próbowałem zarówno bez cukru, jak i z cukrem, a w zasadzie z naturalnym słodzikiem. Preferuję bowiem ksylitol. Nie zmieniłem domyślnej regulacji grubości mielenia, zostawiając ją na 5.
Skoro mamy to wyjaśnione, przyjrzyjmy się samym kawom. Postarałem się przetestować jak najwięcej przepisów, zaczynając od tych najpopularniejszych.
Espresso
Parzenie espresso w De’Longhi Eletta Explore ECAM 450.86.T jest bardzo szybkie. Dodam, że nie wyłączyłem opcji oszczędzania energii, która trochę wydłuża cały proces.
Espresso na 4 poziomie mocy miało pełny, głęboki smak. Nie zabrakło tu dobrze wyczuwalnej goryczki. Nie uświadczyłem natomiast nadmiernej, zbyt nachalnej kwasowości. Tak samo nie było problemu z metalicznym posmakiem.
W sieci krążą mity o stalowych młynkach, które rzekomo negatywnie zmieniają smak. Ja się z tym nie zgadzam, a piłem również wiele kaw zmielonych przez ceramiczne młynki. Nie zauważyłem, aby miały jakieś szczególne przewagi smakowe.
W każdym razie 3 poziom mocy był wyraźnie mniej intensywny. Zależnie od preferencji takie espresso nadal może Ci zasmakować.
Zdjęcia pewnie Ci tego idealnie nie oddadzą, ale barwa cremy nie wskazywała na nadmierne rozcieńczenie lub przeparzenie tej kawy. Moja subiektywna ocena smaku tylko to potwierdziła. Nie mam żadnych zastrzeżeń do espresso z Eletty.
Cappuccino
Cappuccino także sprawdziłem na kilku poziomach mocy. Co ciekawe, Eletta Explore ECAM 450.86.T zaproponowała gęstość mleka, wskazując na maksymalny stopień. Ostateczna decyzja należy jednak do Ciebie.
Sprzęt stworzył na kawie jednolitą warstwę odpowiednio gęstej i sztywnej pianki. Nie zauważyłem na niej większych pęcherzyków powietrza, a jedynie te bardzo drobne. Jak na automat do kawy dobry efekt. Pianka długo utrzymywała się na kawie, nie degradując nadmiernie jej temperatury.
Producent w opisie tego ekspresu twierdzi, że potęguje on słodkość mleka. Normalnie uznałbym to za proste hasło marketingowe, ale… jest w tym sporo prawdy! Spienione mleko rzeczywiście wydało mi się nieco słodsze niż z innych ekspresów.
Dobrze współgrało z intensywnym smakiem kawy. Bez słodzika 3 poziom w zupełności mi wystarczył. Cappuccino nie było za bardzo spłycone mlecznym dodatkiem. Lekka goryczka obecna, lecz w granicach normy. Jak na mój gust pyszna kawa, którą dokładnie dostosujesz do oczekiwań.
Latte macchiato
Eletta gościła u mnie przez kilka tygodni, często racząc mnie latte macchiato, które bardzo lubię. Z testowym parzeniem nieco pokombinowałem. Otóż ekspres sugeruje średnią gęstość mleka, a ja wybrałem maksymalną przy niższym poziomie samej kawy.
Dlaczego akurat tak? Aby ostatecznie zbadać, czy sprzęt nie spłyci walorów smakowych. No i nie zrobił tego. Może i bardziej preferowałem tutaj 4, a nie 3 poziom intensywności, ale co z tego? Testowałem w przeszłości ekspresy, które robiły nijakie kawy mleczne na swoich maksymalnych ustawieniach.
Tutaj nie ma o tym mowy. Kawa wyszła dość łagodna, bo mocniej kremowa. Niemniej nie zatuszowała specyfiki użytych ziaren. Moje kubki smakowe nadal dobrze wyczuły jej główne atuty.
Pianka ponownie znakomicie spieniona, gęsta i trwała.
Nie mam obiekcji, choć ten przepis wyróżnia się wizualnie 3 widocznymi warstwami. W tym wypadku ta na samym dole nie rzucała się aż tak bardzo w oczy, jak się tego spodziewałem. W każdym razie nie odbiło się to negatywnie na smaku tej kawy.
Flat white
Testując De’Longhi Eletta Explore ECAM 450.86.T, nie mogłem odpuścić flat white. Ta biała kawa opiera się na podwójnym espresso z lekko spienionym mlekiem. Tak jak w przypadku cappuccino spokojnie wystarczył mi 3 poziom intensywności. Nawet ten 2 okazał się głęboki smakowo.
Mleczny dodatek urozmaicił aromat oraz konsystencję. Jeżeli znudzi Ci się sztywna, wyraźnie oddzielona warstwa pianki, postaw właśnie na flat white.
Testując na co dzień Elettę, często miałem spory dylemat, czego się tym razem napić. Flat white zawsze mocno mnie kusiło. Z jednej strony daje solidną dawkę energii, a z drugiej nie przekazuje przesadnej goryczki. Nie brakuje w niej również kremowej specyfiki, ale bez nachalnej słodkości. Super połączenie!
A że regulacje dotyczące tego przepisu są szerokie, bez wątpienia znajdziesz dla siebie idealną kompozycję.
Cortado
Cortado to ciekawy, choć w gruncie rzeczy prosty przepis wywodzący się z Hiszpanii (najprawdopodobniej z Madrytu). Opiera się na espresso oraz ciepłym mleku w proporcji 1:1. Chcąc go przygotować za pomocą De’Longhi Eletta Explore ECAM 450.86.T, pojawił się pewien problem.
Otóż Cortado to mała kawa, na którą znalazłem w swojej szafce wręcz idealną filiżankę. Nie okazała się jednak tak idealna pod układ dysz ekspresu. Po fazie dystrybucji kawy musiałem ją mocno przytulić do karafki. Inaczej mleko wylądowałoby poza filiżanką.
W ogóle wydaje mi się, że producent powinien nieco oddalić wylewkę kawy od frontu. Z drugiej strony, to chyba jedyny taki przypadek. Inne kawy mleczne pasują już do większych filiżanek czy szklanek, nie wymagając ręcznej zmiany lokacji w trakcie tworzenia napoju.
Przechodząc do oceny smaku, cortado z Eletty to pyszna kawa. Mocno unikalna pozycja, gdyż z jednej strony nie brakuje jej intensywności, a z drugiej kremowej nuty. Finalnie taka mieszanka spodobała się moim kubkom smakowym.
Osobiście wystarczył mi 3 poziom intensywności. Jeżeli pragniesz bardziej się pobudzić, to 4 także Ci się spodoba, a i 5 ma tu duży sens.
Wciąż nie rozumiem, dlaczego cortado tak rzadko pojawia się w automatach do kawy. Doceniam zatem fakt, że w Eletta Explore nie brakuje tego przepisu.
Americano w opcji To Go
Opcje To Go, czyli do kubka termicznego, o dziwo obejmują głównie mleczne kawy. Spodziewałem się przewagi czarnych, zwłaszcza w wersji ciepłych napojów. Tymczasem znalazłem tam jedynie americano, które zresztą wybrałem na testową próbę.
Zaparzenie większej ilości tej kawy nie trwało wcale zbyt długo. Jeszcze przed startem Eletta poprosiła o wskazanie rozmiaru używanego kubka. Nie miałem pewności, która wersja odpowiada temu z zestawu, lecz wybrałem największą i chyba trafnie. Kawa wypełniła go w zdecydowanej większości.
Po zakończeniu parzenia i tak da się uruchomić dolewkę, więc sprzęt na każdym kroku stara się pomóc użytkownikowi.
Napój sprawdziłem po ok. 4 godzinach i nadał był bardzo ciepły. Po 8 godzinach już raczej letni. Czy dostaniesz w sklepach lepsze kubki termiczne? Pewnie tak, ale ten od De’Longhi daje radę i spełnia swoje zadanie.
Co do americano, czuć wyraźne rozcieńczenie, lecz na tym polega ten przepis. Ekspres zrealizował go w prawilny sposób.
Latte macchiato na zimno
Test ekspresu De’Longhi Eletta Explore ECAM 450.86.T to również test orzeźwiających, bo zimnych kaw. A znajdziesz ich tu sporo, bo kilkanaście. Przygotowanie takiej kawy siłą rzeczy wymaga kostek lodu. Sprzęt podpowiada, ile ich powinno być w szklance. Masz także prosty wybór co do poziomu tego, jak zimny ma być napój.
Wyjątek stanowią opcje Cold Brew. One już narzucają konkretną liczbę kostek. Dadzą Ci za to opcję podbicia intensywności kawy.
Wróćmy jednak póki co do bardziej standardowej kawy zimnej. Na test wybrałem latte macchiato. Użyłem 6 lodowych sześcianów i przygotowałem karafkę do zimnych przepisów. Sam proces przygotowania kawy nie okazał się tu dłuższy.
Latte macchiato wyszło bardzo zimne, natomiast warto jeszcze wcześniej przemyśleć rozmiar używanych szklanek. Duża mleczna kawa tego typu wymaga naprawdę mocarnego naczynia na nią.
Rzecz jasna w każdej chwili możesz zastopować wydawanie kawy bądź mleka. Zostaje też aplikacja z bardziej szczegółową regulacją proporcji.
Co do smaku tej kawy, i mleko, i kostki lodu nie spłaszczyły aromatu. Wręcz przeciwnie, był on jeszcze bardziej intensywny. W wersji bez słodzika zabrakło mi odrobiny kremowej nuty oraz ogólnej słodkości. Osobiście preferuję zimne latte macchiato z Eletty ze słodzikiem.
Dodam, że kostki lodu bardzo długo utrzymały się w kawie. Uważaj jedynie podczas wrzucania ich do szklanki. Są dość duże i gdy naczynie nie ma grubego dna, a np. termiczne ścianki, kostka może je uszkodzić.
Cold Brew cappuccino
Cold Brew można przetłumaczyć jako zimne parzenie. Brzmi jak oksymoron, prawda? Istotne, że ma tu jednak sens.
Na test wybrałem cappuccino w wersji original, a więc bez podbitej intensywności. Ekspres poprosił mnie o aż 8 kostek lodu. Widać, że z temperaturą napoju nie chce tu iść na żaden kompromis.
Proces przygotowywania takiej kawy mocno się już różni. Cold Brew opiera się bowiem nie tylko na jak najniższej temperaturze wody. W parze z nią idzie bardzo niskie ciśnienie. Dlatego też kawa nie spływa strumieniem, a bardziej kapie do podstawionej szklanki.
Całość trwa dłużej, choć i tak myślałem, że będzie gorzej. Najważniejsze są jednak efekty. A te mnie usatysfakcjonowały. Cappuccino w tej wersji nadal trzymało wysoki poziom pod względem bogatego smaku. No i wyszło wręcz lodowate.
Pijąc je, do głowy wpadła mi też pewna porada. Otóż mam wrażenie, że kawa tego typu fajnie dozuje swoją intensywność. W dodatku kostki lodu są w niej wyjątkowo trwałe. Polecam Ci zatem raczej powolne delektowanie się takim napojem. Zwłaszcza że przy okazji świetnie wygląda.
Cold Brew (czarna kawa)
Sprawdziłem również podstawową opcję Cold Brew o dokładnie takiej nazwie. Chodzi o czarną kawę. Eletta zasugerowała tym razem 4 kostki lodu.
Dla urozmaicenia tego testu wybrałem podbicie intensywności. W tym wypadku spokojnie wystarczyła mi już standardowa filiżanka, a nie większa szklanka.
Mimo wyższej mocy i braku słodzika w testowej próbie ten napój nie okazał się jakąś siekierą. Wyczułem za to pewne rozcieńczenie, lecz nie jakieś nachalne. Trudno zresztą o inny efekt. Niższe ciśnienie oraz lodowe sześciany musiały nieco złagodzić charakter takiej kawy.
Generalnie nie zawiodła mnie, aczkolwiek uważam, że Cold Brew ma dużo większy sens w mlecznych napojach. Te czarne są siłą rzeczy wyraźnie słabsze niż ich gorące odpowiedniki. Orzeźwienie jednak Ci zapewnią.
Głośność pracy
Ten test wykonałem jakiś metr od urządzenia. Hałas otoczenia nieznacznie przekraczał 30 dB. Wykorzystałem do tego parzenie latte macchiato.
Jedynie pierwszy wyrzut mleka znacznie podbił głośność pracy, bo do prawie 80 dB. To jednak bardzo krótki etap. Większość czasu dystrybucji mleka nie przekraczała 60 dB. Płukanie czy mielenie kawy również nie przerażają hałasem. To często okolice 50 dB.
Rzecz jasna ten aspekt podlega subiektywnej ocenie. Jeżeli masz małe mieszkanie i blisko kuchni pokój innego domownika, ekspres może go obudzić wczesnym rankiem. Powiedz mi jednak, który automat do kawy nie niesie za sobą takiego ryzyka? No właśnie. Nie ma tu bezgłośnych sprzętów.
Owszem, znajdą się modele ciszej mielące kawę, zwłaszcza wśród tych z wężykiem. Z drugiej strony, zazwyczaj są głośniejsze od Eletty podczas czyszczenia systemu spieniania mleka.
Finalnie głośność pracy nie przechyla się ani na zaletę, ani na wadę. Przynajmniej w mojej ocenie.
Opinia o rutynowym czyszczeniu
De’Longhi Eletta Explore ECAM 450.86.T z automatu włącza przepłukiwanie głównych dysz po włączeniu i tuż przed wyłączeniem. Oprócz tego możesz w każdej chwili wywołać tę funkcję z poziomu ustawień.
Ogólnie dobrze wyposażyć się w jakąś miseczkę na skropliny. Ja z takowej korzystam, co przydaje się jeszcze bardziej podczas odkamieniania. W każdym razie robiąc sobie jakąś czarną kawę, to tyle. Po zaparzeniu jej ekspres nawet nie narzuca włączenia płukania, bo tego nie wymaga.
Wylewka ma prosty układ. Nie skrywa w sobie dodatkowych dysz mleka jak automaty z wężykiem. Rzecz jasna możesz ją lekko przetrzeć np. gąbką, ale nie powinna gromadzić w sobie brudu.
Inaczej ma się sprawa z mlecznymi napojami, bo w grę wchodzi czyszczenie karafki. Na szczęście producent ułatwi Ci tę czynność. Jak? Przede wszystkim na pokrywce zobaczysz napis clean. Uaktywnia automatyczne przepłukiwanie dyszy mleka gorącą wodą.
Jej resztki nie dostają się do wnętrza karafki, więc nadal przechowasz ją w lodówce wraz z zawartością. To skutecznie zmniejsza częstość ręcznego czyszczenia karafki.
A ta wbrew pozorom ma kilka elementów. Z jej pokrywki odczepisz rurkę, odkręcisz pokrętło regulacji pianki oraz ściągniesz łącznik karafki. Dyszę też możesz przy okazji przemyć, a w przypadku karafki na gorące napoje jest dwuczęściowa. No i zostaje jeszcze sam korpus.
Wymycie tego wszystkiego nie wymaga ogromu czasu i dużego wkładu sił, ale… po co w ogóle się tym przejmować? Okazuje się, że producent zezwala na mycie wszystkich przed chwilą wymienionych elementów w zmywarce. Główny wymóg to temperatura nieprzekraczająca 50 stopni Celsjusza.
A tacka na skropliny? Jak pokazałem Ci już wcześniej, rozmontujesz ją na wiele części. W tym wypadku również ułatwisz sobie sprawę. Pomijając stalowe elementy podstawki oraz pojemnik na fusy, resztę też bez obaw umieścisz w zmywarce.
Sama tacka raczej nie brudzi się mocno. Pojemnik na fusy radzę już myć i osuszać po każdym opróżnieniu. Ekspres poinformuje Cię o zapełnieniu tych elementów.
Co tu więcej dodawać? Dużo prościej być nie może. De’Longhi Eletta Explore ECAM 450.86.T to bardzo łatwy w czyszczeniu ekspres. Rutynowe czyszczenie nie zabierze Ci dużo czasu i sił. Zwłaszcza gdy posiadasz zmywarkę.
Opinia o okresowym czyszczeniu
Okresowe czyszczenie wypada jeszcze łatwiej. Masz tu w zasadzie tylko 2 zadania. Pierwsze to odkamienianie preparatem od De’Longhi (przy stosowaniu filtra raz na 2 miesiące). Planowo trwa 50 minut, a więc dość długo. Polega za to na prostych czynnościach typu dolej wodę, opróżnij tackę itp.
100 mililitrów odkamieniacza wystarcza na 1 cykl usuwania kamienia i kosztuje 29 złotych w sklepie producenta. Nie za drogo, zwłaszcza że nie potrzebujesz innych preparatów. Z modelami z wężykiem bywa zupełnie inaczej.
Druga sprawa to moduł zaparzający. Ukrywa się z boku, pod drzwiczkami serwisowymi za zbiornikiem na wodę. Łatwo go zdemontujesz, jak i ponownie zamontujesz. Musisz jedynie pamiętać, aby ekspres był wtedy wyłączony.
Sam zaparzacz jest mniejszy niż w wielu konkurencyjnych automatach do kawy. Przykuło to moją uwagę. Co należy z nim zrobić? Zanurzyć na 5 minut w wodzie, po czym opłukać. To tyle. Producent poleca tak robić raz na miesiąc.
Osobiście częściej czyszczę moduł zaparzający w moim prywatnym ekspresie, ale decyzja należy do Ciebie.
W każdym razie cała konserwacja tego sprzętu wypada na duży plus. Ani nie jest droga, ani trudna.
Ostateczny werdykt
De’Longhi Eletta Explore ECAM 450.86.T to świetny ekspres automatyczny. Przekonał mnie mnóstwem pysznych, bogatych smakowo kaw. Do tego oferuje zimne kawy oraz te do kubka termicznego. Zarówno wyposażenie, regulacje, jak i funkcje zdumiewają. Czyszczenie także stanowi duży atut. Nie zabiera zbyt dużo czasu i sił.
Podoba Ci się De’Longhi Eletta Explore ECAM 450.86.T? Sprawdź poniżej cenę tego ekspresu!
Po teście nie stwierdzam w tym modelu jakichś drastycznych minusów. Znalazły się jednak pewne mankamenty. W mojej opinii producent powinien odpuścić połyskliwe wstawki. Nie ma ich dużo, ale znajdują się głównie wokół ekranu.
Przez typ swojej konstrukcji Eletta nie należy do kompaktowych automatów. No i nie zapewni Ci parzenia 2 mlecznych kaw jednocześnie. Takie już następstwo zintegrowanej karafki.
Miałem też małe problemy podczas obsługi aplikacji. Niemniej nie mogę stwierdzić na 100 procent, czy wina leży w oprogramowaniu, czy w mojej domowej sieci Wi-Fi.
Pomijając te niuanse, masz przed sobą szalenie nowoczesny sprzęt. Mimo mojego dużego doświadczenia w testowaniu ekspresów nieraz zaskoczył mnie swoimi możliwościami.
Poznaj jeszcze podsumowanie całego testu De’Longhi Eletta Explore ECAM 450.86.T w formie plusów, minusów i cech neutralnych.
Zalety De’Longhi Eletta Explore ECAM 450.86.T
- Ekspres automatyczny De’Longhi Eletta Explore ECAM 450.86.T znakomicie panuje nad procesem ekstrakcji. Co to dla Ciebie oznacza? Pyszne kawy! Te większe i mleczne nie okazały się spłycone smakowo. A te małe i czarne nie wyszły kwaśne, a odpowiednio mocne oraz goryczkowe. Bardzo wysoka liga wśród automatów do kawy. Uraczysz się głębokim smakiem i aromatem.
- Sprzęt rewelacyjnie spienia mleko. Wychodzi jednolite, gęste i pozbawione większych pęcherzyków powietrza. Do tego nie obniża nadmiernie temperatury napoju, mimo że długo się na nim utrzymuje. Eletta to jak najbardziej świetny ekspres dla miłośników mlecznych kaw!
- Nabywając De’Longhi Eletta Explore ECAM 450.86.T, zyskasz ogrom przepisów w menu. To nie tylko popularne kawy typu espresso, cappuccino czy latte macchiato. Zaparzysz wiele bardziej niszowych, przygotujesz kawy na zimno, jak i te do kubka termicznego (który swoją drogą także stanowi duży plus, skutecznie rozszerzając zastosowanie).
- Technologia Cold Brew jest genialna. Przygotujesz lodowate, ale wciąż intensywne i bogate smakowo kawy. Osobiście bardzo spodobały mi się przepisy z użyciem tej opcji.
- Dotykowy ekran nie jest może wielki, ale praktyczny. Wyświetlacz szybko reaguje na dotyk, nie powinien Cię irytować. Do tego jest odpowiednio jasny i z cieszącym oko interfejsem graficznym.
- Pomijając czarne, połyskliwe elementy, to ogólnie wytrzymały i dobrze spasowany ekspres. Matowy front nie zbiera mikrorysek. W dodatku Eletta Explore efektownie się prezentuje. Wzbogaci wizualnie Twoją kuchnię (nawet gdy bardzo nowocześnie ją wykończono).
- Pod wylewką zmieścisz wysokie szklanki, nawet na 14 cm.
- Zintegrowana karafka oraz pojemnik na wodę wyjmowany od przodu. Efekt? Nie głowisz się nad tym, gdzie postawić np. karton z mlekiem. Ponadto umieścisz Elettę we wnęce, nie musząc zostawiać po jej bokach wiele wolnej przestrzeni.
- Rutynowe czyszczenie nie pochłonie dużo Twojego czasu. Na plus działają tu automatyczne procesy przepłukiwania dysz, również tych od karafek na mleko. W dodatku wiele elementów budowy umyjesz w zmywarce.
- Okresowe zabiegi konserwacyjne to również banał. Do tego koszt eksploatacji jest niewielki.
- Nie musisz tak szybko kupować środków czyszczących. Od razu dostajesz odkamieniacz. Tak samo jak filtr wody i szczoteczkę do czyszczenia. Wyposażenie ogólnie zachwyca.
- Precyzyjnie dostosujesz pojemność danej kawy (intensywność zresztą też). Już ustawienia w ekspresie dają pewne pole manewru. Jeszcze dalej idzie regulacja w aplikacji. Jest bardzo szczegółowa, a całość dopełnia funkcja „My”. Razem z nią to Ty zdecydujesz, ile dokładnie ma być napoju. W dodatku w prosty sposób.
- Aplikacja ma ogólnie przyjemny interfejs graficzny. Łatwo się po niej nawiguje, odnajdując pożądane funkcje i regulacje. A jest tego sporo, w tym zdalne sterowanie oraz ustawianie wielu parametrów w ekspresie.
- 4 profile użytkownika. Co to oznacza? Maksymalnie 4 osoby stworzą sobie unikalne menu z własnymi ustawieniami, nazwą itp.
- Ekspres ułatwi Ci obsługę samouczkami. Dużo przyjemniejszy sposób przyswajania wiedzy o sprzęcie niż papierowa instrukcja (chociaż nie mam do niej zastrzeżeń, też jest w porządku).
- Doceniam funkcję Bean Adapt Technology. Eletta podpowie Ci, jak ustawić kluczowe parametry względem kawy, której używasz. Użyteczne, rzadko spotykane rozwiązanie.
Wady De’Longhi Eletta Explore ECAM 450.86.T
- De’Longhi Eletta Explore ECAM 450.86.T to duży ekspres do kawy. Przed zakupem dokładnie wymierz, czy i gdzie się zmieści w Twojej kuchni. Z drugiej strony, nie musisz za to dodatkowo planować miejsca na źródło mleka. Podłączona karafka nie poszerza tego automatu do kawy.
- Rysujące się połyskliwe tworzywo sztuczne może denerwować. Do tego uwidacznia kurz oraz odciski palców. Owszem, nie ma go dużo, ale za to znajduje się w bardziej wyeksponowanej części ekspresu, bo wokół ekranu oraz górnej podstawki na filiżanki.
- Funkcja 2 filiżanek dotyczy wyłącznie espresso. Niestety, ale ekspresy ze zintegrowanymi karafkami na mleko siłą rzeczy nie zmieszczą pary szklanek czy kubków na jednoczesne parzenie np. 2 cappuccino.
Cechy neutralne De’Longhi Eletta Explore ECAM 450.86.T
- Podstawka pod filiżanki jest w całości stalowa i może się rysować. Niemniej to powszechne rozwiązanie. Druga sprawa, że wykończenie podstawki wygląda na trwalsze niż w wielu innych ekspresach. Stąd nie minus, a cecha neutralna.
- Aplikacja potrzebuje trochę czasu, gdy ma zdalnie zmienić ustawienia w ekspresie. Nie jestem jednak na 100 procent pewien, czy wina leży po jej stronie, więc cecha neutralna. To samo dotyczy parowania ekspresu z apką. Potrzebowałem do tego kilku prób, lecz nie wiem, czy u Ciebie będzie tak samo.
- Na upartego mogę się przyczepić do braku ristretto. Większość osób i tak woli jednak espresso, jeżeli chodzi o małe kawy czarne.
- Karafki na mleko mogłyby być zamykane. Musisz zatem pamiętać, aby podczas chęci przeniesienia karafki nie chwycić za jej pokrywkę (bo ją wtedy po prostu zdejmiesz).
- Nie ma tragedii z głośnością pracy, mimo że producent odpuścił jakieś specjalne wyciszenie młynka. Ocena tej cechy pozostaje jednak mocno subiektywna.
- W moim odczuciu wylewka kawy powinna znajdować się ciut dalej od frontu. Aktualny układ rodzi problem zwłaszcza w przypadku cortado, czyli małej kawy z mlecznym dodatkiem. Niewielka filiżanka wymaga przesunięcia do karafki po fazie wydawania kawy, aby mleczny dodatek nie rozlał się.
Finalnie przyznaję ekspresowi De’Longhi Eletta Explore ECAM 450.86.T ocenę 4,5/5. Polecam jego zakup i dodatkowo przyznaję odznaczenie innowacyjności. Jak najbardziej się należy za mnóstwo użytecznych funkcji oraz technologii.
Materiał reklamowy dla marki De’Longhi, ponieważ redakcja otrzymała zapłatę za wykonanie testu. Opinia o produkcie pozostaje niezależna, subiektywna i bez ingerencji osób trzecich.
Ocena De’Longhi Eletta Explore ECAM 450.86.T:
Odznaczenia De’Longhi Eletta Explore ECAM 450.86.T: