Dibea F20 MAX, V008 PRO i D18 to 3 odkurzacze pionowe, akumulatorowe, więc i bezprzewodowe (a przy okazji bezworkowe). Wszystkie są dość tanie (jak na tę kategorię), co tym bardziej zachęciło mnie do przeprowadzenia testu oraz porównania. Zapraszam!

Dibea F20 MAX, V008 PRO i D18 to 3 odkurzacze pionowe, akumulatorowe, więc i bezprzewodowe (a przy okazji bezworkowe). Wszystkie są dość tanie (jak na tę kategorię), co tym bardziej zachęciło mnie do przeprowadzenia testu oraz porównania. Zapraszam!
Spis treści:
Test odkurzaczy pionowych Dibea będzie prawdziwym sprawdzianem praktycznej przydatności tych urządzeń. Bo mowa o modelach, których ceny nie przekraczają 1000 zł. To niewiele jak na odkurzacze akumulatorowe.
Jest więc tanio… ale czy dobrze? W końcu w artykule o tym, czy warto kupić odkurzacz pionowy, wypunktowałem kilka mankamentów tego rodzaju sprzętu. Bo mają jednak kilka wspólnych wad. Czy tym razem będzie inaczej? Sprawdźmy!
Sprawdź ceny testowanych modeli:
Sprawdź także pozostałe testy odkurzaczy pionowych:
O ile V008 PRO i D18 przejawiają sporo podobieństw, tak Dibea F20 MAX wyraźnie je przewyższa, przynajmniej patrząc na samą specyfikację.
Oferuje najszerszą, bo 3-stopniową regulację ciśnienia roboczego. Które osiąga zresztą 25000 Pa, czyli sporo jak na ten rodzaj sprzętu do odkurzania (V008 PRO zapewnia 17000 Pa, a D18 9000 Pa).
Sęk w tym, że ten parametr dotyczy najwydajniejszego trybu pracy, który trwa 10 minut – po upływie tego czasu F20 MAX trzeba już naładować.
Właśnie! Czas pracy i ładowania. Są to modele, które nie pracują jakoś rewelacyjnie długo na tle konkurencji, 30 (V008 PRO) lub 45 minut (F20 MAX i D18) na najmniej wydajnym trybie.
F20 MAX ładuje się 2-3 godziny, ale pozostałe potrzebują już 4-5 godzin, więc ich stosunek czasu pracy do czasu ładowania nie jest rewelacyjny.
Wspólną cechą wszystkich 3 urządzeń jest pojemność zbiornika na śmieci i zabrudzenia. 550 ml to dobry wynik, nie mogę się do tego przyczepić.
Głośność pracy nie powinna u każdego z nich przekraczać 75 dB, co również jest przyzwoitym rezultatem. Przynajmniej jak na pionowy model… Najcichsze odkurzacze na rynku są pod tym względem dużo lepsze.
Wszystkie testowane urządzenia Dibea to odkurzacze pionowe 2w1, czyli w łatwy sposób da się je przekształcić w sprzęt przystosowany np. do odkurzania tapicerki czy samochodu. To jeden z niepodważalnych plusów w tej kategorii, bo to 2w1 nie jest ściemą, a realną korzyścią (choć to też zależy od specyfiki konstrukcji).
Dalej nie będę się rozpisywał, ponieważ lepiej przejść do kluczowej części tego materiału, czyli testu w domowych warunkach – na odkurzacze czeka i zaśmiecony parkiet, i jeszcze bardziej zaśmiecony dywan.
Nie ma co zwlekać z testem najwydajniejszego modelu z całej trójki. Na pierwszy ogień idzie więc Dibea F20 MAX.
Pierwsze, co rzuca się tu w oczy, to bardzo fajne wyposażenie, spójrz:
Od razu dodam, że wszystkie przyciski zwalniające czy to zbiornik, czy daną ssawkę, chodzą lekko, ale nie za lekko, aby coś przypadkowo zdemontować. Zostało to dobrze przemyślane, nie ma jakichś upierdliwych mechanizmów, przez które coś ciągle by spadało lub przeciwnie – nie mogło zostać łatwo odłączone.
Przygotowanie do pracy tego odkurzacza jest banalne i właściwie nie wymaga czytania instrukcji (choć polecam do niej chociaż raz zajrzeć i zapoznać się z wszelkimi informacjami). Wystarczy, że zamontujesz (lub nie) rurę i podłączysz daną ssawkę.
Oczywiście akumulator musi być naładowany. Proces ładowania trwa tu 2-3 godziny.
Ogólnie biorąc, super wyposażenie, które już na wstępie daje plusa odkurzaczowi pionowemu Dibea F20 MAX. Ale teraz czas na praktyczny test.
Skupiłem się przede wszystkim na moich dywanach, bo to one są zwykle wyznacznikiem efektywności odkurzania. Druga sprawa, że panuje na nich syf. Dużo kurzu, okruszków jedzenia i innych zabrudzeń, które tkwią głęboko w dywanie. Nie lada wyzwanie dla przystępnego cenowo odkurzacza pionowego, prawda?
Jak więc poszło? Różnie, co też trochę utrudnia mi ocenę efektywności, ale nie chciałem tego ukrywać. Odkurzałem na dwie tury i w dwóch różnych pomieszczeniach. W jednym poszło świetnie, w drugim tak sobie, choć oba moje dywany są stosunkowo krótkie. Najwidoczniej jeden z nich okazał się trudniejszy dla odkurzacza Dibea, ale do rzeczy.
Pierwszy dywan
A w zasadzie pierwsze dwa, bo mam większą wersję w jednym pokoju, a także mniejszą w przedpokoju.
Sprawa wygląda tak, że tryb eko, czyli najmniej wydajny, zupełnie sobie nie poradził. Na 2 poziomie mocy musiałem trochę się namachać, aby dokładnie wyczyścić dywan. Tryb najwydajniejszy okazał się rzecz jasna wystarczający, ale pracując na nim, Dibea F20 MAX po maksymalnie 10 minutach musi trafić pod zasilacz.
Dywan ogarnąłem, ale reszta pomieszczenia musiała poczekać, bo Dibea wymagała naładowania akumulatora.
Ogólnie biorąc, nie było tragedii, bo na 2 poziomie mocy dało się to ogarnąć, ale liczyłem jednak na lepszy efekt. I już miałem psioczyć w teście na F20 MAX, ale postanowiłem odkurzyć drugi pokój, a przynajmniej część jego dywanu, aby kolejne odkurzacze też miały co robić.
Drugi dywan
Poszło zdecydowanie lepiej! Już tryb eko nieźle sobie radził, choć bardziej gruntownemu odkurzaniu podołał 2 poziom mocy. Ten najwydajniejszy nie był mi w zasadzie potrzebny, więc z odkurzania byłem w pełni zadowolony.
Nie namachałem się tak w porównaniu do poprzedniego pokoju. Wszelkie śmieci szybko znikały pod turboszczotką, której prowadzenie po w zasadzie każdej powierzchni należy do przyjemności.
Niby podobne dywany, ale wyniki różne, co za kilka chwil wyjaśnię, bo mam swoją tezę. Dodam jednak, że wbrew pozorom nie są one tak łatwe w odkurzaniu i czyszczeniu, jak może się wydawać.
Nawet tradycyjnym modelem muszę często jeździć kilka razy po tym samym obszarze, aby pozbyć się najmniejszych, widocznych śmieci.
W mojej ocenie Dibea F20 MAX z większością dywanów, nawet mocniej zaśmieconych, powinna sobie poradzić na 2 poziomie mocy. Problemy mogą się jednak pojawić, gdy oprócz kurzu, okruszków i innych śmieci, na wykładzinie spoczywa też zwierzęca sierść. Tutaj stawiam znak zapytania, bo nie miałem jak tego sprawdzić, ale podejrzewam, że nie dla każdego takie możliwości będą w tym wystarczające.
Różnie może być z dywanami o większym runie, ale pamiętaj o tym, że moje dywany były bardzo zaśmiecone. Ale tak już zwykle robię, że testowane odkurzacze nie mają ze mną łatwo (a tak naprawdę bywam leniwy i za rzadko odkurzam). Lepszy taki test niż wysypywanie kamyczków lub ziarenek na twardej posadzce.
Jeżeli mam się odnieść do tego, dlaczego właściwie tak jest, że F20 MAX z jednym dywanem radzi sobie lepiej, a z drugim gorzej, to sprowadzę to do turboszczotki, a konkretniej jej wałka.
Na całej powierzchni jest w zasadzie miękki, nie ma na nim części z twardszym włosiem. Z jednej strony nic wokół niego się nie owija, a z drugiej może nieco gorzej penetrować runo niektórych wykładzin.
Nie mogę się przyczepić do skuteczności odkurzania parkietu, paneli czy kafelków. Może tryb eko nie jest tu znów idealny, ale na 2 poziomie ogarniesz takie podłogi, efektywnie usuwając zabrudzenia. Jeżeli nie masz dywanów, to Dibea F20 MAX może okazać się korzystniejszym wyborem niż odkurzacz tradycyjny.
Zauważyłem też dużo mniejsze ryzyko porysowania twardej podłogi w porównaniu z moim odkurzaczem tradycyjnym.
Co do komfortu odkurzania, jest przyjemniej niż przy użyciu tradycyjnego modelu, aczkolwiek przy moim wzroście (187 cm) rura okazała się troszkę za krótka; czasem wciąż musiałem się schylać.
Niższe osoby powinny mieć jednak dużo lepiej w tym aspekcie, szczególnie że waga sprzętu jest korzystna (choć opinia o tym może być subiektywna). Odkurzaczem łatwo i głęboko wjeżdża się pod łóżko, przynajmniej tak było w moim przypadku. To pewna przewaga nad standardowym urządzeniem do odkurzania.
W ogóle czasem miałem wrażenie, że to nie ja kieruję odkurzaczem, a on moim nadgarstkiem, co jest głównie zasługą obecności miękkiego wałka w szczotce. Turboszczotka perfekcyjnie sunęła i po dywanach, i po parkiecie. Bardzo łatwo się nią skręca czy wjeżdża w ciaśniejsze zakamarki.
Co z głośnością pracy? Na tle konkurentów bardzo dobrze. Hałas za bardzo mi nie przeszkadzał, jedynie najwydajniejszy tryb można uznać za naprawdę donośny, ale nie jest tragicznie.
Jest on także dość specyficzny w porównaniu do zwykłych odkurzaczy. Według mnie lepiej stłumiony dzięki cyklonowej konstrukcji. Wspominałem o tej korzyści przy okazji artykułu o tym, jak działa odkurzacz cyklonowy.
Tak, to świetna sprawa. Miałem włączone światło w pokoju, odkurzałem za dnia, ale diody turboszczotki świecą tak mocno, że na podłodze dokładnie widać zabrudzone i zaśmiecone strefy. A to pozwala odkurzać skuteczniej.
Poniższe zdjęcia dobrze to zresztą pokazują:
Znajdą się oczywiście odkurzacze, które mają takie udogodnienie, ale nie zawsze diody LED świecą tak mocno. W modelu Dibea F20 MAX bez wątpienia stanowią korzyść.
Mechanizm opróżniania zbiornika jest w teorii higieniczny i prosty. Wystarczy go albo zdemontować, albo wysunąć (czerownym suwakiem niedaleko), a następnie przyciskiem zwolnić klapę, która wypuści śmieci do podstawionego kosza.
Gdybym robił test na niby, czyli np. wciągał z czystej podłogi rozsypane ziarenka, to zapewne pochwaliłbym ten mechanizm. Ale zebrałem tyle kłębów kurzu, że zbiornik w niektórych miejscach po prostu się zapchał. I nie wszystko posłusznie wleciało od razu do kosza.
Uznaję to za mankament, bo producent chwali się filtracją cyklonową. Nie powinna w takim razie pozwalać, aby śmieci tak szybko się ze sobą łączyły w duże kłęby, będąc już w zbiorniku.
No, trochę tego jest, a dodam, że zbiornik wyglądał tak jedynie po odkurzeniu samego dywanu z pierwszego pomieszczenia!
Po odkurzeniu drugiego nie było wcale lepiej (przed tym opróżniłem oczywiście zbiornik z wcześniej zebranych śmieci):
Hm, nawet gumka do włosów mojej żony się tam znalazła. Nie wiem, kiedy została wciągnięta, ale że się to udało, właściwie dobrze świadczy o odkurzaczu…
I tutaj wychodzi pewien mocny plus testowanego sprzętu. Już pomijając tę nieszczęsną gumkę, w zbiorniku widać sporo włosów. O ile pojemnik przez nie może się trochę zapchać, tak trafiają one do niego i nie zapychają turboszczotki. Po odkurzaniu wyglądała niemal tak samo jak przed!
Mimo wszystko wciąż podtrzymuję tezę, że do odkurzania grubszej warstwy zwierzęcej sierści z dywanu ten model nie dla każdego będzie wystarczający. Ale z ludzkimi włosami w mniejszej ilości dobrze sobie radzi.
Kończąc test odkurzacza pionowego Dibea F20 MAX, kilka słów o dodatkowych końcówkach. Ogólnie biorąc, jak najbardziej się przydają.
Bardzo dobrze odkurzało mi się niektóre meble, np. tapicerkę krzeseł, mniejszą turboszczotką. 2 poziom mocy był w zupełności wystarczający. Ta sama końcówka znakomicie nadaje się do czyszczenia samochodu.
A szczelinówka? Właściwie standard. Posłużyła mi do oczyszczenia tarasu z kilku pajęczyn, bo pająki z uporem maniaka zakładają sobie na nim domostwa, co nie bardzo mi pasuje. Wolę, żeby siedziały sobie w lesie (albo u sąsiada).
Dodam, że z racji rodzaju testowanego odkurzacza, końcówką szczelinową można dosięgnąć dużo wyżej niż za pomocą przewodowego odkurzacza.
Na koniec zostawiłem sobie jedno z moich narzędzi pracy, czyli mechaniczną klawiaturą. A uwierz, że wyczyścić ją… to zadanie niemożliwe. Musiałbym zdemontować wszystkie klawisze. Nawet sprężone powietrze nie jest w stanie dużo tu pomóc.
Mimo wszystko Dibea F20 MAX znakomicie się sprawdziła jako odkurzacz ręczny do klawiatury. Nie usunęła może wszystkich okruszków i kurzu spod przycisków, ale klawka stała się dużo schludniejsza. Aż przyjemniej mi się teraz pisze!
Włosie tej szczotki ma regulowaną wysokość, tzn. może być albo schowane, albo wystawać jak na powyższym zdjęciu.
Dodam, że zarówno przy odkurzaniu tapicerki, jak i klawiatury Dibea spisała się o niebo lepiej od odkurzacza ręcznego, który posiadam. A mimo wszystko dałem za niego kilka stów, lecz nie ma nawet porównania.
Dibea F20 MAX to w swojej cenie bardzo dobry odkurzacz pionowy. Nie płacisz tu za logo bardziej znanej firmy. Stosunek ceny do jakości zadowala. Plusem jest wyposażenie, diody LED, komfort użytkowania, a w wielu przypadkach efektywność odkurzania, co jest przecież najważniejsze.
Ale nie we wszystkich przypadkach tak będzie, co wykazał mój test. Turboszczotka bywa humorzasta co do dywanów; nie ze wszystkimi idealnie sobie poradzi na 2 poziomie mocy, a ten najwyższy przy jednym akumulatorze nie ma na ogół większego sensu, trwa zbyt krótko.
Nie mogę więc jednoznacznie powiedzieć, że Dibea F20 MAX każdemu zastąpi odkurzacz tradycyjny. To byłaby herezja, ponieważ sporo zależy od metrażu pomieszczenia, Twoich wymagań, a przede wszystkim odkurzanej powierzchni. Ale po takim teście zapewne już wiesz, czy taka inwestycja Ci się opłaci.
Warto też pamiętać, że sprzęt tego typu służy do częstszego niż rzadszego odkurzania, co również udowodniłem – tym razem zapchanym zbiornikiem, który trudniej opróżnić, gdy zawiera więcej śmieci oraz kłaków. No i więcej czasu trzeba wtedy poświęcić odkurzaniu, czego może nie wytrzymać akumulator, o ile metraż jest spory.
Ostatecznie ocena 4/5 wydaje mi się tu sprawiedliwa, bo w tej cenie aktualnie nie dostaniesz nic dużo lepszego (lub w ogóle lepszego), szczególnie wykorzystując kod rabatowy PRF20MAX w tym sklepie. A tutaj wersja z dodatkowym akumulatorem (kod rabatowy taki sam).
Ewentualne minusy idą za pionowym i akumulatorowym rodzajem, więc to często rozważania nie o to, czy warto kupić ten konkretny model, a o to, czy w ogóle warto się zdecydować na sprzęt tego typu. Tak już tu jest, o czym wspominałem w wielu artykułach.
Dibea F20 MAX – ocena z testu:
Dibea V008 PRO zapewnia ciśnienie robocze, które maksymalnie dobija do 17 000 Pa, czyli o 8000 PA mniej od poprzedniej propozycji. Mimo wszystko to wartość, która konkuruje z 2 poziomem mocy wcześniej testowanego sprzętu. Są tutaj 2 tryby, a ten wydajniejszy wystarcza na 15 minut odkurzania. Może być więc dobrze, ale wszystko wykaże mój test.
To, co znajdziesz w zestawie, z pewnością nie może rozczarować, choć jest ciut gorzej niż w przypadku F20 MAX. No i już na pierwszy rzut oka niektóre komponenty się różnią.
Dibea V008 PRO daje więc dużą swobodę, bo każdą z końcówek zamontujesz bezpośrednio do jednostki centralnej, jak i do rury przedłużającej. Producent postarał się o to, aby nikt nie miał problemu z montażem lub demontażem poszczególnych końcówek czy komponentów.
Wystarczy naładować odkurzacz pionowy (zajmuje to 4-5 godzin), włożyć wybraną końcówkę i rozpocząć odkurzanie. Dodam, że większa turboszczotka ma diody LED na przodzie.
Czas więc przejść do praktycznego testu!
Poczekałem, aż oba dywany znów stały się zaśmiecone, choć po teście pierwszego odkurzacza Dibea i tak zostawiłem pewne obszary. Wszystko po to, aby mieć jak najlepsze porównanie do poprzedniego modelu, jak i możliwość przeprowadzenia wymagającego testu.
Pierwszy dywan
To największa niespodzianka tego testu, bo odkurzacz pionowy Dibea V008 PRO ogarnął pierwszy dywan lepiej od droższej propozycji!
Nawet mniej wydajny tryb dał radę, choć wymagał kilkukrotnego przejeżdżania po tym samym obszarze, aby wydobyć z wykładziny głęboko tkwiące śmieci.
Szczerze mówiąc… wiedziałem, że tak będzie, gdy tylko spojrzałem na wałek turboszczotki. To zasługa czerwonych stref z twardszym włosiem, które po prostu lepiej penetrują runo dywanu. Ale nie myśl, że nie ma to swojej ceny.
O co chodzi? Spójrz na poniższe zdjęcie, które przedstawia wałek po odkurzaniu:
Miękki wałek F20 MAX był w niemal idealnym stanie po odkurzaniu. Nic nie musiałem z nim robić. Tutaj jest inaczej, bo włosy owijają się wokół szczotki.
Po zakończonej pracy trzeba więc go wyczyścić… i to własnoręcznie, czyli w mało higieniczny sposób. No, chyba że masz coś pod ręką, co może temu podołać. Ja nic takiego nie znalazłem.
Szkoda, że w zestawie nie ma jakiegoś czyścika, bo takowe często są dodawane do niektórych robotów sprzątających, które mają podobny problem ze szczotką z twardym włosiem.
No i aż strach pomyśleć, co by się stało z tym wałkiem po odkurzaniu wykładziny pełnej zwierzęcej sierści. W mojej ocenie V008 PRO nie nadaje się do takiego zastosowania, ale trudno szukać w tej cenie modelu, który takiemu wyzwaniu by podołał.
Jak widzisz, coś za coś. Wychodzi też z tego ciekawy wniosek, że samo ciśnienie robocze i moc cyfrowego silnika to nie wszystko. O tym samym wspominałem zresztą w poradniku na temat tego, jak wybrać odkurzacz pionowy i na co zwrócić uwagę. Konstrukcja szczotki ma więc niebagatelny wpływ na efektywność odkurzania bardziej wymagających powierzchni.
Najważniejsze, że V008 PRO znakomicie poradził sobie z moim dywanem. Test na drugim był tylko formalnością.
Drugi dywan
Mniej wydajny tryb spokojnie mu podołał, a śmieci na dywanie przecież nie brakowało.
Nieocenione okazały się diody LED, dzięki którym dokładnie widziałem, co spoczywa na wykładzinie. To udogodnienie jeszcze lepiej działa w przypadku odkurzania podłogi, ale w obu przypadkach bardzo się przydaje, pozwalając się skupić na bardziej zaśmieconych obszarach.
Twarde podłogi nie są większym wyzwaniem dla tego odkurzacza. Kłębki kurzu i drobne śmieci szybko znikały, więc i odkurzanie tych powierzchni poszło gładko. Tryb eko w większości przypadków wystarczał.
Dodam jednak, że w porównaniu do odkurzacza tradycyjnego troszkę trudniej odkurza się narożniki. Większa moc workowego modelu (przynajmniej tego, który teraz posiadam) sprawia, że lepiej wciąga kurz z takich miejsc. Jego głowica nie lata też tak lekko, co pozwala ją nieco unieść i lepiej wyczyścić tego typu obszary. Ale ma to też ten mankament, że nie skręca tak lekko i przyjemnie jak u odkurzaczy pionowych Dibea.
Komfort odkurzania wciąż stoi na wysokim poziomie, bo Dibea V008 PRO nie jest zbyt ciężkim sprzętem. Głowica szybko reaguje na ruchy nadgarstka, z wielką gracją skręcając, gdzie się chce.
Wałek turboszczotki szybko sunie po różnych powierzchniach, ale nie tak bardzo jak u F20 MAX. Dlaczego? Przez obszary z twardszym włosiem. To one stawiają pewien opór, ale i tak jest dużo lepiej niż w przypadku mojego odkurzacza workowego. Cały proces odkurzania staje się dużo łatwiejszy.
Wysokość rury wydaje się być uniwersalna, ale w przypadku mojego wzrostu (187 cm) czasem wymagała schylania się.
Wjeżdżanie pod łóżko bardzo wygodne, więc da się bez problemu dotrzeć w newralgiczne miejsca. Duży plus w tym aspekcie.
Już kilka razy w tym materiale wspominałem o tym, że wszystkie 3 odkurzacze stojące Dibea są ciche na tle konkurencji. V008 PRO wypada świetnie pod tym względem. Tryb eko jest po prostu cichy, a i ten wydajniejszy nie drażni za bardzo zmysłu słuchu.
Sama jednostka centralna tego odkurzacza jest zbudowana nieco inaczej niż ta z F20 MAX, ale sposób opróżniania zbiornika jest podobny. Warto przed tym odłączyć uchwyt. Następnie naciskasz przycisk, klapa się zwalnia, a śmieci wpadają do podstawionego kosza czy worka na śmieci… w teorii.
Bo niestety znów pojemnik trochę się zapchał, ale najprawdopodobniej sporo w tym mojej winy. Popatrz, ile zdołałem uzbierać w nim śmieci i kurzu:
Na drugim zdjęciu widać, że poziom zabrudzeń przekracza max line, choć z drugiej strony nie rozkłada się równomiernie pod tą kreską.
Znów się przyczepię, że filtracja nie oddziela tu tak sprawnie zabrudzeń i za szybko zbija je w większe kłęby. Złota rada? W trakcie odkurzania sprawdzaj poziom zapełnienia zbiornika. Czasem lepiej przerwać na moment odkurzanie i wysypać śmieci, niż później użerać się z oczyszczaniem zapchanego zbiornika. Ten test mnie tego nauczył.
Filtr gąbkowy (przypomnę, że można go myć) również ukazuje trudy testu:
Tak się zastanawiam… skąd tyle się tego bierze?! Co prawda pisałem artykuł o tym, skąd bierze się kurz w mieszkaniu, ale moje domostwo jest jakieś szczególne pod tym względem.
W każdym razie filtr w takim stanie trzeba umyć (bo można pod bieżącą wodą, pamiętając o dokładnym wysuszeniu). Nie ma sensu go czyścić w inny sposób, zresztą w zestawie nie ma żadnego czyścika, o czym już wspominałem. W razie potrzeby możesz zawsze kupić szczoteczkę do zębów, która będzie służyć temu zadaniu. O ile warstwa brudu nie będzie tak ekstremalna.
Wychodzi więc na to, że czyszczenie takich mechanizmów nie jest wcale super higieniczne. Odkurzacz tradycyjny ma worki, które czasem trzeba wymieniać. Tutaj sytuacja czasem bywa bardziej skomplikowana.
Po teście V008 PRO przekonałem się o tym, gdyż zbiornik był tak brudny w środku, że postanowiłem od razu go wyczyścić. W tym celu zdemontowałem wszystkie części, co okazało się banalne, nie potrzebowałem do tego instrukcji. Efekt był taki (już po wyczyszczeniu):
Trochę więcej cackania się z tym, ale jeżeli odkurzasz częściej niż ja (lub mniejsze powierzchnie), to ten problem Cię ominie. Po wysypaniu śmieci dużo w zbiorniku nie zostanie.
Test odkurzacza akumulatorowego 2w1 musi uwzględniać dodatkowe końcówki. Co prawda oceniłem je przy poprzednim modelu (a są właściwie takie same), ale tutaj również chciałem o nich wspomnieć.
Znów znakomicie sprawdziła się mała turboszczotka do tapicerki, precyzyjnie odkurzając moje krzesła, ale nie narażając tapicerki na jakieś zniszczenia. Świetny i bardzo praktyczny dodatek.
Moja uwaga skupiła się też na biurku. Ssawką z wysuwanym włosiem przejechałem troszkę klawiaturę, chociaż po teście F20 MAX była w dużo lepszym stanie.
Postanowiłem zlokalizować kolejne fanty, na których mógłbym sprawdzić tę ssawkę. Padło na podstawę monitora, a przede wszystkim zakurzoną obudowę drukarki:
Jak widzisz, jest różnica. Ta końcówka z włosiem w mojej ocenie jest strasznie przydatna. Bardzo dobrze, że znalazła się na wyposażeniu.
Szczelinówce nie cykałem już fotek, bo jej skuteczność jest taka sama jak u poprzednika. Ciśnienie robocze pozwala wciągać kurz z trudno dostępnych miejsc i pajęczyny spod sufitu. To alternatywa podczas odkurzania narożników, bo główna turboszczotka nie zawsze radzi sobie z nimi idealnie, o czym zresztą wcześniej wspominałem.
Oj, chyba będę musiał zrobić korektę kilku moich artykułów. Bo, jakby nie patrzeć, tania Dibea V008 PRO wypadła świetnie, stanowiąc pozytywne i jednocześnie największe zaskoczenie podczas testu wszystkich 3 modeli.
Jest tu mankament w postaci owijania się włosów wokół turboszczotki czy tendencja do szybkiego zapychania zbiornika, ale w tej cenie to istna bomba!
Korzystając z kodu rabatowego PRV008PRO (obniża cenę o 60 zł!) i kupując ten model w oficjalnym sklepie wdomu24, cena jest po prostu bardzo korzystna.
Owszem, taki sprzęt dalej nie zastąpi każdemu odkurzacza tradycyjnego, ale jednak w większości przypadków podoła, co wykazał mój test, szczególnie w punkcie o odkurzaniu dywanów – nie wspominając o niezwykle przydatnych końcówkach dodatkowych czy diodach LED.
Dibea V008 PRO – ocena z testu:
Na koniec zostawiłem sobie najtańszy odkurzacz pionowy Dibea, czyli model D18. Nie będę się jednak tutaj tak rozpisywał, ponieważ to po prostu nieco uboższa wersja V008 PRO.
Jakie są różnice?
Cena oczywiście najniższa, ale opłacalność tej inwestycji sprawdzę, odkurzając oba dywany, parkiet oraz płytki.
Nie ukrywam, że na wiele nie liczyłem, bo znów jest co odkurzać, a ciśnienie robocze na poziomie 9000 Pa nie zwiastuje niesamowitej wydajności. Ale okazało się, że wcale nie musiałem nic poprawiać tradycyjnym odkurzaczem.
Pierwszy dywan
Było tak, jak przypuszczałem już przed testem D18. Ogólnie biorąc, na obu trybach dałem radę dokładnie odkurzyć dywan, ale musiało to trwać dłużej niż w przypadku V008 PRO. Czuć wyraźnie mniejszy potencjał zastosowanego silnika.
Mniej wydajny tryb eko nie był więc szalenie przydatny; byłem zmuszony odkurzać na większych obrotach, żeby nie musieć robić tego zbyt długo.
Drugi dywan
Z testu V008 PRO wysnułem tezę, że zastosowana szczotka jest bardziej tolerancyjna co do dywanów niż miękki wałek modelu F20 MAX. Dibea D18 potwierdziła to, bo efektywność odkurzania drugiego dywanu była podobna.
Tryb eko nie zawsze za pierwszym razem wciągał głębiej tkwiące śmieci, więc większość testu odkurzania przeprowadziłem na wydajniejszym trybie. Nie było źle, ale namachałem się bardziej w porównaniu do V008 PRO. Cyferki ze specyfikacji mają swoje odbicie w rzeczywistości.
O ile 2 poziom mocy dawał radę, tak w niektórych miejscach tryb eko nie wystarczał. Szczególnie gdy chciałem odkurzyć nieco głębiej pod łóżkiem.
Kilka razy trzeba było przejechać ten sam obszar, ale zwiększając obroty, problemu już nie było. Na powyższym zdjęciu dokładnie też widać, jak czasem pomagają diody LED na przodzie głowicy odkurzającej.
Ogólna skuteczność odkurzania parkietu czy płytek jest wystarczająca, szczególnie w tak niskiej cenie jak na odkurzacz akumulatorowy i pionowy.
Komfort obsługi taki sam jak u V008 PRO. Ssawka wiernie reaguje na ruchy nadgarstka i przyjemnie sunie po dywanach oraz twardych podłogach. Stawia ciut większy opór w porównaniu do najdroższego modelu F20 MAX, ale wciąż odkurza się przyjemnie. No i nie martwisz się plączącym kablem, co jest wspólną zaletą takich odkurzaczy.
Wypada bardzo korzystnie. Tryb eko jest cichy jak na odkurzacz, a ten wydajniejszy też nie robi zbyt wielkiego hałasu. Duży plus za kulturę pracy, choć wiadomo – to również zasługa mniejszego ciśnienia roboczego.
Nie myśl, że Dibea D18 miała najłatwiej, bo testowałem ją na końcu. Nie testowałem jej tego samego dnia co V008 PRO. Poziom zapełnienia zbiornika pokazuje, że przeszła trudny sprawdzian.
Niestety zbiornik znowu dość szybko się zapchał po jednej stronie, zbijając śmieci i kurz w gęste kłęby.
I mogłem pomarzyć o higienicznym opróżnianiu, bo nie lubię zostawiać w tego typu zbiornikach zbyt wielu zabrudzeń po zakończonym odkurzaniu.
Zdecydowanie najmniej potrafiący odkurzacz pionowy z tego grona, ale… i tak bardzo opłacalny w swojej cenie. Korzystając z kodu rabatowego PRD18 w tym sklepie, dodatkowo obniżysz jego cenę o 50 zł, co będzie dobrym interesem.
O ile mowa o dość małym mieszkanku, oczywiście bez nadmiaru zwierzęcej sierści. W takich warunkach Dibea D18 jest ciekawą alternatywą, choć myśląc o zakupieniu go, przeczytaj starcie odkurzacz pionowy czy tradycyjny.
Dibea D18 – ocena z testu:
Każdy z tych odkurzaczy dokładnie przetestowałem i oceniłem, ale przedstawię Ci jeszcze kilka ogólnych wniosków:
No i wychodzi na to, że wiele poszczególnych cech oraz wniosków odnosi się ściśle do typu odkurzacza. Bo modele pionowe, akumulatorowe i jednocześnie bezworkowe mają i pewne problemy, i bardzo pozytywne cechy. Po takiej lekturze z pewnością już wiesz, czy któryś z modeli Dibea da radę zastąpić Ci odkurzacz tradycyjny.
Ale pomijając już porównania do tradycyjnych odkurzaczy, na tle konkurencji modele Dibea świetnie się prezentują. Nie żałuję, że poświęciłem tak dużo czasu na test 3 urządzeń.
Z niecierpliwością czekam na kolejne urządzenia tego producenta, bo wkrótce mogą się stać zdecydowanie najlepszą alternatywą dla osób z mniejszym budżetem, choć już teraz trafiają do rankingu odkurzaczy pionowych.
W razie dodatkowych pytań zapraszam do sekcji komentarzy, a na koniec jeszcze raz podrzucam kody rabatowe, które zdobyłem dla moich czytelników:
Materiał reklamowy dla marki Dibea, ponieważ otrzymałem zapłatę za wykonanie testu i uwzględniam linki reklamowe. Moja opinia o produkcie pozostaje niezależna, subiektywna i bez ingerencji osób trzecich.
Wszystkie komentarze weryfikowane są przed publikacją. Zasady gromadzenia, weryfikacji i publikowania komentarzy znajdują się w regulaminie.
Jaki jest przeciętny realny czas pracy?
Cześć. Zależy od trybu i modelu, ale tak uogólniając – przy lekkim rotowaniu trybami ok. 20 minut. Przy najmniej wydajnym 30 lub 45 minut zależnie od modelu.